20 kwietnia, 2024

ancom.com.pl

Blog Technologiczny | Świat technologii dla Ciebie

YouTube a reklamy, czyli problem nie do rozwiązania

6 min read
youtube a reklamy czyli problem nie do rozwiązania

Serwis YouTube od dawna boryka się z mnóstwem dylematów dotyczących kwestii reklam.

Wielokrotnie przybierają one na sile do stopnia, w którym dyskusje na ich temat dostrzegalne są na forach czy w sekcjach komentarzy materiałów niezwiązanych bezpośrednio z całą kwestią. Przyjrzyjmy się tutaj naturze problemu i zastanówmy nad tym co my, końcowi użytkownicy, możemy zrobić by korzystanie z tej platformy jak najrzadziej przyprawiało nas o irytację.

Reklamy, a sprzeczność interesów

Sednem problemu reklam na YouTube i źródłem niekończących się zmian mechanizmów z nimi związanych jest sprzeczność interesów. Chodzi tutaj o dwie grupy istotne dla serwisu – z jednej strony reklamodawców, z drugiej zaś widzów. Obie te grupy są niezbędne zarówno dla utrzymania przez serwis swojej dotychczasowej pozycji jak i dla jego rozwoju. W związku z tym YouTube stara się w taki sposób przygotowywać swoje rozwiązania, by platforma w możliwie jak największym stopniu odpowiadała obydwu z nich.

Reklamodawcy, jak nietrudno się domyślić, preferowaliby, aby reklamy były jak najbardziej dostrzegalne, jak najczęściej wyświetlane, gdyż przekłada się to bezpośrednio na ich korzyści materialne. Pomaga im to spowodować również większą popularyzację i rozwój należących do nich marek. Zupełnie odwrotnie przedstawia się punkt widzenia milionów końcowych użytkowników YouTube. Dla nich reklamy są w miażdżącej większości niczym więcej jak irytującym spamem, który trzeba odczekać i możliwie jak najszybciej zamknąć, koncentrując uwagę na dobrowolnie wybranej treści.

Ta grupa preferowałaby możliwość permanentnego wyłączenia reklam na swoich profilach bądź chociażby możliwości ich natychmiastowego zamykania, bez chociażby kilku sekund ich wymuszonego oglądania. Jak widać są to zupełnie skrajne, przeciwległe bieguny, co powoduje, że ilekroć decyzje podejmowane są w stronę chylącą się ku jednej z grup, druga przysparza kłopotów. Ten pokraczny taniec decyzji ma już miejsce od lat i niespecjalnie widać możliwość podjęcia kroków permanentnie zadowalających dla obu stron.

Znaczenie decyzji w kwestii reklam dla YouTube

Kontrowersje dotyczące tych spraw przekładają się na globalną opinię o całym YouTube oraz kadrze zarządzającej platformą. Jest to poważne zagadnienie oddziałujące na sam portal jak i jego zasięg, nierzadko determinujące to, czy miliony użytkowników pozostaną mu lojalne – czy też raczej zaczną poszukiwać alternatyw.

To samo tyczy się twórców, jacy z powodu decyzji związanych z reklamami nierzadko miewają drastyczne wahania wysokości przychodów z YouTube, które coraz częściej stanowią ich jedyne źródło utrzymania. YouTube musi więc traktować wszelkiego sortu roszady zasad i mechanizmów odpowiadających za emisję reklam z wielką ostrożnością i delikatnością, stanowią one bowiem ognisko zapalne kontrowersji.

Te zaś są w swojej skali tak poważne, że mogą przekładać się na potężne straty zarówno w kwestii popularności wśród reklamodawców i samych użytkowników – jak i też ilość emitowanych reklam, widzów dla nich, a przez to po prostu przychodów. Jakkolwiek więc dla niedzielnego użytkownika YouTube, który nie przykłada wielkiej wagi do spraw związanych z życiem platformy mogą się one wydawać mało istotne, to jednak w praktyce gra toczy się o naprawdę poważne stawki.

Zarówno potężne kwoty pieniędzy jak i również zasięg wśród reklamodawców i widzów leży tutaj na szali i zależy od tego jak trafiony, zgrabny kompromis uda się wypracować specjalistom zarządzającym YouTube.

Reklamy sobie, adblock sobie

Dla wielu użytkowników serwisu nie wyobrażających sobie bez niego życia, słowem, w którym temat reklam na portalu się zamyka jest “adblock”. Jest to popularny, drobny, darmowy widget-rozszerzenie do przeglądarki, dzięki któremu można uniemożliwić reklamom wyświetlanie się. Rozszerzenia te są naturalnie na bieżąco aktualizowane, dzięki czemu pozostają kompatybilne z charakterystyką coraz to nowszych wersji serwisu, który przecież jest na bieżąco rozwijany i poprawiany.

Rozszerzenia te są trywialnie proste w użytkowaniu. Nie stwarza żadnego kłopotu także sama ich instalacja czy odnalezienie – wszystko to bowiem jest tematem na kliknięcie pierwszego wyniku wyszukiwania pod tę frazę z Google. Popularność tych rozwiązań jest olbrzymia – dziesiątki milionów użytkowników korzysta z nich bez mrugnięcia okiem i oglądania się przez moment na YouTube’owe dylematy reklamowe – i trudno jest im się dziwić. Rozszerzenia tego sortu są darmowe, błyskawicznie w instalacji i skuteczne.

Dla osób poirytowanych koniecznością oglądania setek niechcianych banerów przedstawiających niepożądane treści są one wybawieniem. Tym większą ulgę można odczuć mając do czynienia z możliwością uniknięcia odtwarzania przymusowych, ‘niewyłączalnych’ klipów reklamowych przed emisją wybranego przez nas materiału na portalu – w tym wypadku adblock również okazuje się panaceum. Biorąc pod uwagę prostotę, zalety i skuteczność adblocka trudno wyobrazić sobie, by YouTube mógł realnie zniechęcić użytkowników do stosowania go. 

Reklamy, a twórcy – czyli złożoność kwestii

Jakkolwiek dla wielu osób nie stwarza dylematu perspektywa zapewnienia sobie wygody kosztem reklamodawców, to temat przedstawia się już zupełnie inaczej, gdy okazuje się, że od reklam zależne są nie tylko duże korporacje traktujące YouTube jako narzędzie do promocji i uprawiania biznesu. Wielu użytkowników YouTube wchodzi na portal dla kilku określonych twórców, których los nie jest im obojętny.

Wszelkie decyzje w zakresie reklam uderzają bezpośrednio również w nich i nie są rzadkością sytuacje, w których twórcy muszą wręcz poszukać innego sposobu na zarobek wskutek konsekwencji zmian. Na kondycję majątkową, a przez to i życie twórcy może wpłynąć każda modyfikacja sposobu zachowania się reklam, zasad ich emisji, kryteriów jakie należy spełnić by otrzymać prawo do monetyzowania treści.

Jakkolwiek łatwo byłoby machnąć ręką na reklamy w kontekście interesów multimiliardowych korporacji, to jednak, gdy chodzi o los naszych ulubionych, skromnie żyjących YouTuberów, często podchodzimy do tego zupełnie inaczej. Jakkolwiek dla korporacji niekorzystne z ich punktu widzenia zmiany w sposobie emisji reklam na YouTube są niedogodnością jaką można przetrwać, to w przypadku wielu kanałów prowadzonych przez prywatne osoby takie zmiany mogą stanowić różnicę pomiędzy możliwością utrzymania się z YouTube, a koniecznością szukania dodatkowego zajęcia.

Gdy więc duża ilość widzów ignoruje temat reklam, to może sprawić to – i niejednokrotnie tak było – że YouTuber traci możliwość poświęcania czasu w pełnym zakresie na tworzenie materiałów, a pozostaje mu ku temu zaledwie jego skromny ułamek, ponieważ musi on podjąć najzwyklejszą w świecie pracę.

Aby wesprzeć swoich ulubionych YouTuberów użytkownicy często korzystają z możliwości dodania do wyjątków Adblocka wybranych kanałów i stron po to, by na tych akurat konkretnych mediach reklamy sponsorujące działalność danego twórcy wyświetlały się prawidłowo. Po przykładzie tej chociażby sytuacji widać wyraźnie, iż cały temat związany z reklamami jest niezwykle złożony, podobnie też jak i zależności pomiędzy różnymi grupami użytkowników tak wielkiej platformy.

A więc – co dalej z tymi reklamami?

Trudno spodziewać się tego, by udało się łatwo wypracować rozwiązanie w pełni zadowalające obie strony. Znacznie bardziej prawdopodobną wydaje się perspektywa wprowadzania kolejnych modyfikacji systemów emisji reklam oraz ich monetyzacji. Niekiedy będą one realizowane na bazie wcześniejszych doświadczeń, innym zaś razem można mieć do czynienia z radykalnymi, nagłymi zmianami spowodowanymi niekorzystnymi wynikami oglądalności czy odchodzącymi reklamodawcami.

Niezależnie od charakteru zmian można się jednak spodziewać, że temat daleki jest od permanentnego rozwiązania. Interesy poszczególnych grup są ze sobą częściowo zbieżne – wszyscy zaś zyskują na dobrej kondycji YouTube – a jednocześnie sprzeczne, gdyż tam, gdzie twórcom i reklamodawcom zależy na emisji reklam, tam z kolei widzowie najchętniej zupełnie nie mieliby z nimi do czynienia.

Dodaj komentarz